19.02.2012

#005

23 marca
Sonja nie spała całą noc. Myślała jak to będzie, kiedy będą we Francji. Czy Louis będzie miał tam dla niej czas? Z łóżka zerwała się, kiedy usłyszała, że na dole krząta się jej matka. Ubrała się i zbiegła na dół.
- Dziecko, czemu tak wcześnie wstałaś? - zapytała jej matka
- W ogóle nie spałam. Mamo... bo widzisz, Louis i zespół lecą jutro do Francji. Na siedem dni. Będę strasznie tęsknić, a nie chcę tego. Lou powiedział, że mogę z nimi jechać... nie chcę decydować sama...
- Rozumiem córciu. A Britney też jedzie?
- Nie wiem. Chyba tak... bo widzisz... ona jest z Hazzą. To znaczy z Harrym.
- Ja Ci powiem tylko tyle. Wybierz tą opcje, która będzie dla Ciebie najlepsza. Jeśli masz zamiar przesiedzieć cały ten tydzień w domu w swoim pokoju nic nie robiąc to lepiej jedź.
- Oj. Mamo... sama miałam wybrać tę opcję.. ale czy Louis będzie miał czas by ze mną siedzieć?
- Na pewno wieczorami będzie miał czas. W dzień będą mieli zapewne sesje i wywiady.
- Dzięki mamo. Idę do niego zadzwonić.
Dziewczyna pobiegła na górę. Wzięła swój telefon i wykręciła numer do Louisa.
- Cześć myszko.
- Cześć Lou. Nie mów tak do mnie, proszę.
- Ok, ok. Dzwonisz by powiedzieć mi, że jedziesz?
- Tak, jadę.
- Cieszę się. Niestety dziś nie mogę się z Tobą spotkać. Idziemy dziś do siedziby naszego wydawnictwa, potem na zakupy i... tak zleci.
- Rozumiem. O której mam być jutro gotowa?
- Przyjedziemy po Ciebie jutro o szóstej rano.
- Ok. Będę czekać.
Kiedy skończyła rozmowę, napisała SMS-a do Britney. Chciała się z nią wybrać na zakupy, bo musi jakoś wyglądać. O dwunastej były już w galerii handlowej. Odwiedziły wszystkie sklepy i to zajęło im parę dobrych godzin. Sonja do domu wróciła z siatkami, w których było pełno ciuchów. Wchodząc do pokoju ujrzała wielki bukiet róż, na bileciku było napisane "Kocham Cię. Zobaczymy się jutro. Louis". Ucieszyło ją to. Spakowała walizkę, wzięła prysznic i rzuciła się na swoje łóżko. Popatrzyła na sufit, patrzył na nią papierowy Louis. Wcale nie był taki przystojny jak w rzeczywistości. Jego oczy nie były takie świecące, jego włosy to nie to samo... a jego usta były takie... małe (chodzi tu o papierowego Lou).
- Obym nie była z nim w pokoju... jeszcze do czegoś dojdzie - myślała - Wolę być z Boo. Ona mi nic nie zrobi..., ale zaraz Lou to mój chłopak... Oj. Sama już nie wiem. Nie warto teraz o tym myśleć. Jest już późno... ale w co ja się jutro ubiorę?! Na pewno na lotnisku będzie pełno fanek. Muszę coś znaleźć.
Zeszła z łóżka i podeszła do szafy, która była prawie pusta po pakowaniu.
- W tej szafie to ja chyba nic ciekawego nie znajdę... - pomyślała zirytowana.
Jednak poszperała w szafie i gdzieś na końcu na różowym wieszaku znalazła coś niesamowitego. To był zestaw, który stworzyła podczas zajęć z szycia i tworzenia. Sukienka a'a bombka z cekinami na biuście.
- To jest to coś! - pomyślała i wyciągnęła cudo z szafy
Przymierzyła. Leżała idealnie! Postanowiła, że ją ubierze, do tego założy czarną marynarkę, rajstopy i baletki. To wszystko wyglądało razem ślicznie. Dziewczyna nie mogła doczekać się jutra. Chciała już czekać na Louisa pod swoim domem i zobaczyć jego minę, kiedy ją zobaczy.  Ledwo ubrała koszulę nocną i położyła się do łóżka, a usnęła...

***

Dziś jestem jakoś natchniona i zamiast pisać referat to piszę to... :D